Opowieści o paskudnych dzikusach ze zmierzwionymi włosami, którzy nosili hełmy z rogami i pili z pucharów wykonanych z czaszek swoich wrogów niewiele mają wspólnego z prawdą historyczną. Wikingowie, którzy osiedlili się w Anglii tak naprawdę słynęli z tego, że bardzo często się kąpali.
Obraz wojowników w rogatych hełmach jest dziś powszechny, ale nie potwierdzają go dane historyczne ani badania archeologów. Wikingowie na co dzień nosili czapki z wełny lub skóry, a do boju zakładali żelazne hełmy bez wystających elementów (na zdjęciu – hełm wikinga w muzeum Uniwersytetu w Oslo). Popularny mit mógł się wziąć z błędnego datowania niektórych odkrytych hełmów z rogami, pochodzących z wcześniejszych epok.
W przekazach z tamtych czasów wikingowie przedstawiani są jako przerażający i wyjątkowo okrutni wojownicy. Ale te opisy oparte są na przesadzonych relacjach ludzi, którzy przeżyli ich najazdy oraz na przekazach zakonnych kronikarzy, którzy nie byli w tej sprawie obiektywni. Zawsze przedstawiali pogan w złym świetle, by usprawiedliwić chrześcijańską ekspansję i krwawą przemoc.
Prawdą jest, że wikingowie zabijali ludzi w czasie swoich najazdów, trzeba jednak wziąć pod uwagę tło historyczne i fakt, że w tamtych czasach cała Europa spływała krwią. W brutalności najeźdźców ze Skandynawii nie było niczego wyjątkowego. Każdy z ówczesnych możnowładców drastycznie rozprawiał się z przeciwnikami. Na przykład Karol Wielki podczas najazdu na ziemie Sasów rozkazał zamordować 4500 saskich jeńców (nie przeszkodziło to Kościołowi katolickiemu w uznaniu tego władcy za błogosławionego i zatwierdzeniu jego kultu). Dzisiaj taki mord nazwalibyśmy ludobójstwem. Nic nie wiadomo, aby wikingowie popełniali zbrodnie na tak wielką skalę.